
Majestatyczny, ogromny i górujący w dali.
(...) W zasięgu wzroku "majestatycznie" jawiło się to, co przez rok spędzało nam sen z powiek.
Poszliśmy zobaczyć co kryje wzgórze, był piękny, słonecznie jesienny dzień. Magicznie porośnięte starodrzewiem, ukazało stary poniemiecki cmentarz. Kamienie nagrobne wytrzymały próbę czasu, zapadłe tu i tam w ziemi, nie oparły się jednak próbie pojednania narodów. Wszystkie tablice niestety potłuczono.
Słońce świeciło a droga w dól cmentarza wiodła nas z powrotem do wsi. Wśród opadłych liści i plam światła słonecznego na kamiennych schodach, trudno było oprzeć się wrażeniu falowania ziemi. Oszołomieni smutnym obrazem i magią starego cmentarza, w ciszy skupieni na patrzeniu pod nogi pokonaliśmy drogę powrotną.
Znowu zobaczyliśmy ten dom. Majestatyczny, ogromny i górujący w dali. Dom był opuszczony i roztaczał aurę niczym ten z filmu Hitchcocka.
Od pierwszego wejrzenia, dom kojarzył mi się właśnie tak.
Dom z filmu Alfreda Hitchcocka

Wszyscy z nas go skrycie podziwiali, lekko onieśmieleni. Nikt nie przypuszczał co przyniesie przyszłość.
